SEWS-P

marta

[link widoczny dla zalogowanych]

Do tej pory w zakładzie SEWS w Lesznie wypowiedzenia otrzymało 88 pracowników (© D. Andruszkiewicz)

Głos Wielkopolski Daniel Andruszkiewicz

2009-01-16 10:09:47, aktualizacja: 2009-01-16 10:10:21

Na Zachodzie Europy ubywa klientów w salonach samochodowych, u nas ubywa miejsc pracy. Tak w skrócie można opisać sytuację zakładów firmy SEWS w Lesznie i Rawiczu, produkujących wiązki elektryczne na potrzeby koncernów motoryzacyjnych.
Jeszcze w kwietniu ubiegłego roku nic nie wskazywało na zapaść, którą mamy teraz. W obu zakładach pracowała wówczas największa liczba osób od chwili uruchomienia przez SEWS działalności w Polsce - około 2,8 tysiąca ludzi.

- W grudniu podjęliśmy decyzję o konieczności zwolnień grupowych i zgłosiliśmy taki zamiar w urzędach pracy. Chodziło wtedy o 188 osób tylko z leszczyńskiego oddziału. Nie wszystkich zwolniliśmy. 88 pracowników dostało wypowiedzenia, a 36 wypowiedzenie zmieniające warunki pracy i płac. Tylko 8 osób nie skorzystało z przekwalifikowania i kontynuowania pracy na nowych warunkach w innym dziale - informuje Andrzej Czarnul, dyrektor leszczyńskich zakładów SEWS.

Zakładając, że kryzys wpłynie na rynek w tak wielkim stopniu, że SEWS będzie miał jeszcze mniej zamówień, to do końca września pracę może stracić kolejnych 940 osób.

marta

[link widoczny dla zalogowanych]

ZWOLNIENIA - Solidarność negocjuje z firmą SEWS
21.01.2009
Załoga zakładu SEWS w Lesznie oczekuje, aby związki zawodowe mocniej zaangażowały się w obronę ich miejsc pracy, niż to ma miejsce do tej pory - FFOT. DANIEL ANDRUSZKIEWICZ

Z chwilą, gdy pierwszym pracownikom firmy SEWS w Lesznie kierujący zakładami zaczęli wręczać wypowiedzenia z pracy, załoga zaczęła domagać się od związków zawodowych ochrony i wsparcia.

Wprawdzie związkowcy zapewniają, że będą podejmowali działania, aby liczba zwalnianych była jak najmniejsza, ale jednocześnie przypominają, że występują głównie w imieniu swoich członków.
Do tej pory z zakładów firmy SEWS w Lesznie zostało zwolnionych 88 osób, a osiem innych nie zgodziło się na zmianę warunków pracy i płacy.

Jednak potwierdzone ostatnio plany redukcji zatrudnienia są znacznie większe i mają objąć zarówno załogę w Lesznie, jak i w Rawiczu. Jeśli sprzedaż samochodów na światowych rynkach nadal będzie spadała, a co za tym idzie, będzie się zmniejszało zapotrzebowanie na produkowane przez SEWS wiązki elektryczne, to z liczącej w ubiegłym roku 2800 osób załogi może zostać zaledwie około 1,5 tysiąca.
::: Reklama :::

– Związki zawodowe powinny nas bronić, przecież od tego są – przekonują pracownice, które spodziewają się zwolnienia.

– Odejdźmy od tego stereotypu, że związek broni wszystkich pracowników – odpowiada Karol Pasiak, przewodniczący Oddziału Leszczyńskiego NSZZ Solidarność. – Nie oznacza to, że nie prowadzimy rozmów z dyrekcją zakładów. Tego typu spotkania odbywają się systematycznie i staramy się, aby firma przyjęła pewne proponowane rozwiązania.

Chodzi o ochronę pracowników, którzy ukończyli 50 lat, rezygnację z nadgodzin, nie- zwalnianie obu małżonków w przypadkach, gdy zarówno żona, jak i mąż są zagrożeni utratą pracy. Jak wskazują związkowcy, pewnymi rozwiązaniami są także urlopy, czy przechodzenie na połowę etatu. Dzisiaj przedstawiciele Solidarności mają się ponownie spotkać z dyrekcją zakładów.
Sytuacją firmy SEWS zaniepokojone są także samorządy. Utrata pracy oznacza często zwiększenie się liczby osób ubiegających się o pomoc społeczną.

– Samorząd w takiej sytuacji, gdy sprawa dotyczy koniunktury w firmie prywatnej, nie ma wielkiego pola manewru, dysponuje jedynie regulacjami w zakresie podatków lokalnych, które w działalności takich koncernów jak SEWS, mają znaczenie marginalne – zaznacza Tadeusz Pawłowski, burmistrz Rawicza. Podobnie sprawa wygląda w Lesznie, gdzie rocznie do kasy miejskiej SEWS wpłaca około 200 tysięcy złotych podatku.

– Nawet jeśli zrezygnowalibyśmy z tej kwoty w zamian za gotowość firm do utrzymania miejsc pracy, to dla tego rodzaju koncernu jak SEWS, to są niewielkie koszty prowadzenia ich działalności w naszym mieście – przekonuje Tomasz Malepszy, prezydent Leszna.

SEWS rozpoczął działalność w Lesznie w 1995 roku. Wtedy to grupa 10 osób w hali na lotnisku rozpoczęła szkolenia na pierwszej taśmie. We wrześniu 1996 roku uroczyście otwarto pierwszą halę produkcyjną na ul. Okrężnej. Wtedy zatrudnionych było 150 ludzi.

Gość

Info Dzień Dobry gazeta bezpłatna

Leszczyńskie placówki SEWS przenoszą się do Egiptu. Zamyka się zakłady w Lesznie i Rawiczu. W pierwszym z nich straci pracę prawie ośmiuset ludzi, w drugim około czterystu. W sumie na bruk trafi 1.200 leszczyniaków! To absolutny rekord zwolnień w historii regionu leszczyńskiego. Tymczasem poza Solidarnością, która walczy o jak najwyższe odprawy dla swoich członków, nie widać specjalnego zainteresowania tym tematem przez loklane władze. Być może - nie wiedzą jak się zachować. W końcu to sytuacja bez precedensu. Taka skala zwolnień była jednak do przewidzenia w branży motoryzacyjnej, gdy totalny kryzys zmniejszył boom na nowe pojazdy. Pewnie, że kilka lat temu, nikt się tego nie spodziewał. A o lokalizację dawnego Lukasa (potem SEWS) zacięcie walczyły poszczególne miasta regionu. No i stało się. W naszym regionie najbardziej kryzys dotknie Leszno, Rawicz i Gostyń - te miasta, gdzie ulokowały się szczególnie firmy branży motoryzacyjnej i meblarskiej. A w tych gałęziach recesja jest największa. Nie ma co chować głowy w piasek - jak jest kryzys gazowy, to nawet Tusk przerwał narciarskie wakacje i wrócił do kraju. Bo coś władze muszą temu przeciwdziałać. Podobnie chyba powinny zachować się nasze leszczyńskie lokalne samorządy. A co do SEWS, to klamka zapadła. Tylko kilkudziesięciu osobom zaproponowano czasowy wyjazd do Egiptu. Tam będą szkolić miejscowych pracowników. Tam warunki pracy i płacy są niższe niż w Polsce. Jak nie będą chcieli pracować leniwi zwykle Arabowie, to ściągnie się Chińczyków. Prawda jest bolesna: u nas - robi się za drogo dla zachodnich firm. I to wcale nie chodzi o wysokie płace dla pracowników, tylko o stałe podwyżki cen prądu, gazu, podatków itp. A to już wina rządzących....

marta

[link widoczny dla zalogowanych]

Solidarność przegrała z SEWSem

05.02.2009.
Niepowodzeniem zakończyły się negocjacje w sprawie zwolnień grupowych w firmie SEWS. W obu zakładach: w Lesznie i Rawiczu w tym roku jeszcze pracę straci ponad 900 osób. Nie udało nam się wynegocjować mniejszej liczby zwalnianych ani bardziej korzystnych warunków – powiedział Radiu Elka Dariusz Wegnerski z Zarządu Regionu Wielkopolska NSZZ Solidarność.
Negocjacje Solidarności z zarządem firmy SEWS trwały kilka tygodni. Nie doszliśmy do porozumienia – przyznaje Dariusz Wegnerski. Zarząd firmy pozostał przy swoim – do października z zakładów w Lesznie i Rawiczu zwolnionych zostanie do 940 osób. To górna granica – zastrzega działacz związku – nie jest przesądzone, czy zostanie osiągnięta. Związkowcom nie udało się jednak „uszczknąć” ani jednej osoby z tej liczby. Oznacza to, łącznie ze zwolnieniami z poprzedniego roku pracę w japońskim koncernie traci 1300 osób.
Jedynym pocieszeniem może być fakt, że zwolnienia nie obejmą osób, które w momencie podpisania porozumienia mają ukończone 50 lat. Postulowaliśmy, żeby objęło to tych, którzy „pięćdziesiątkę” skończą w całym tym roku – mówi Wegnerski – jednak zarząd na razie nie ustosunkował się do tego wniosku. Solidarność proponowała też wprowadzenie w firmie programu dobrowolnych odejść. SEWS zadeklarował, że jest tym zainteresowany, jednak żadnych konkretnych ustaleń nie poczyniono. (jad/tekst i foto)

marta

[link widoczny dla zalogowanych]

To nie Solidarność obiecywała cuda - Karol Pabisiak

10.02.2009.
Jesteśmy niezależni, ale nie od światowego kryzysu – tak szef leszczyńskiej Solidarności Karol Pabisiak tłumaczy niepowodzenie negocjacji w sprawie zwolnień w leszczyńskim SEWSie. Mimo że nie udało się zmniejszyć skali zwolnień Pabisiak za sukces uważa wprowadzenie kryteriów, według których firma wypowie pracę.

Solidarność, która wygrała z komunizmem, przegrywa z drapieżnym kapitalizmem – przyznaje Karol Pabisiak. Mimo to uważa, że w negocjacjach z zarządem firmy SEWS nie można mówić o klęsce związku. Z pewnością ci, którzy do Solidarności wstąpili, tego nie żałują – mówi – półtora roku temu wynegocjowaliśmy podwyżki dla pracowników. Teraz jednak firmę dopadł kryzys, skutkujący wielką redukcją zatrudnienia – do października pracę straci ponad 900 osób. Mimo że w nazwie mamy „Niezależny”, nie jest to niezależność od światowego kryzysu – zastrzega Pabisiak - to nie my obiecywaliśmy ludziom cuda. Negocjacje jego zdaniem przyniosły kilka osiągnięć. Udało nam się skłonić zarząd SEWSa do wprowadzenia kryteriów zwolnień – mówi – stażu pracy, ochrony jednego ze współmałżonków czy osób w wieku powyżej 50 lat.
Pabisiak przekonuje, że sytuacja w japońskiej firmie nie powinna przełożyć się na niechęć pracowników innych przedsiębiorstw do zrzeszania się w związkach. (jad/tekst i foto)AC